🏐 Gdzie Można Zwiedzić Okręt Podwodny

Doprowadzimy do porządku wnętrza, uzupełnimy wyposażenie, które zostało zdemontowane z okrętu, a jest w naszym posiadaniu - mówi Aleksander Gosk. - W efekcie będzie można zobaczyć kambuz, kabinę nawigacyjną czy centralę okrętu z czynnym peryskopem, przez który będzie można oglądać wody Zatoki Gdańskiej i redę portu - dodaje. W Skansenie Morskim można zwiedzić okręt należący do kołobrzeskiej straży granicznej ORP Fala, który chronił naszych morskich granic. Jeżeli wycieczka wędkarska nie przyniosła Państwu upragnionych rezultatów, w porcie można zakupić świeże ryby prosto z kutra rybackiego. ORP Orzeł (291) – okręt podwodny trzeciej generacji, projektu 877E (typu Pałtus, NATO: Kilo) należący do polskiej Marynarki Wojennej, zaprojektowany w radzieckim biurze konstrukcyjnym CKB-18 zbudowany w stoczni Krasnoje Sormowo w Gorki. Był okrętem przeznaczonym, przede wszystkim do zwalczania okrętów podwodnych, z wysokimi Nagranie z odnalezienia wraku zaginionego okrętu podwodnego. Ocean Infinity, amerykańska firma poszukiwawcza, pokazała moment zlokalizowania wraku argentyńskiego okrętu podwodnego ARA San Okręt podwodny Severodvinsk jest głównym statkiem do rozwoju projektu 885 Yasen, który ma 8 uniwersalnych wyrzutni zdolnych pomieścić do 32 pocisków samosterujących. W zależności od kategorii tych pocisków, okręt podwodny Siewierodwińsk może niszczyć cele lądowe i przybrzeżne o zasięgu kilkudziesięciu tysięcy kilometrów. 350 ton! Tyle waży okręt podwodny ORP Sokół. Jednostka trafiła w ręce gdyńskiego Muzeum Marynarki Wojennej. Teraz przechodzi gruntowny remont, po którym spocznie na lądzie. Kobben – okręt podwodny typu Kobben, zwodowany w 1964 roku, w latach 1964-2002 służył w Norweskiej Królewskiej Marynarce Wojennej, jako „Kobben” (S-318). W 2002 roku przekazany Polsce do szkolenia. W 2005 roku pozyskany przez Akademię Marynarki Wojennej, a w 2011 roku przetransportowany na teren uczelni i przebudowany na symulator. Jak ukończyć misję Istotne ustalenia w DMZ. Weź 2 urządzenia śledzące z centrum miasta i Al Sharim Pass Dead Drops. Umieść urządzenie śledzące na łodzi podwodnej w porcie Hafid. Umieść urządzenie śledzące na łodzi podwodnej na wyspie Ashika. Jak wynika z wyzwań, ta misja jest zasadniczo podzielona na dwie główne części Dywizjon Okrętów Podwodnych – wchodząca w skład Floty jednostka taktyczna polskiej marynarki wojennej, utworzona 30 kwietnia 1932 roku zarządzeniem nr 724 szefa Kierownictwa Marynarki Wojennej jako Dywizjon Łodzi Podwodnych. 23 września 1937 roku nazwę związku zmieniono na Dywizjon Okrętów Podwodnych. 1EAHhK. W dawnej bazie wodnosamolotów znalazłem się przez przypadek i pewnie odkryłbym ją przypadkiem, ale los chciał inaczej. Specjalnie, by ponownie zobaczyć to muzeum, poleciałem do Tallina. Kupować bilet tylko po to, by zobaczyć muzeum, to nonsens, powiecie… a ja Wam odpowiem, że to jedno z najbardziej fascynujących miejsc, w jakim byłem. Ale od początku. Kilka lat temu moja poprzednia firma wysłała mnie do Tallina na konferencję. A z uwagi na to, że chciano nam pokazać Tallin od najlepszej strony, zafundowano nam kolację w niekonwencjonalnym miejscu. Było nim właśnie muzeum zbudowane w dawnej bazie wodnosamolotów. I przyznam szczerze, że z mojej strony była to miłość od pierwszego wejrzenia, bo czy mogło być inaczej, jeśli prawie na środku wielkiej żelbetowej konstrukcji stoi wyciągnięty na brzeg okręt podwodny?! Żelbetowy hangar zbudowany na początku XX wieku dla wodnosamolotów, dziś jest siedzibą fascynującego i multimedialnego muzeum, w środku którego stoi nawet okręt podwodny Nie zdziwicie się chyba zatem, jeśli Wam powiem, że od razu po wyjściu z wynajmowanego apartamentu poszedłem właśnie do Lennusadam Seaplane Harbour. I słowo poszedłem jest jak najbardziej na miejscu, bo Tallin jest na tyle kompaktowym i niewielkim miastem, że do większości miejsc można się dostać piechotą w ciągu 20 minut. I oto wreszcie po chyba 3 latach plan zamienił się w rzeczywistość. Wchodzę do muzeum i nawet nie podejrzewam, że aż tak mnie ono zaciekawi. I od razu zdradzę Wam, że wszystko tu jest przemyślane. Nawet wejście na galerię przyciąga uwagę, bo na schodach znajdziecie krótką historię powstania tego miejsca. Muzeum w dawnej bazie wodnosamolotów Ale to tylko preludium, bo nagle znajduję się na podeście, prowadzącym dookoła wielkiego żelbetowego hangaru. Przede mną ogromna przestrzeń, gdzie w delikatnym półmroku tuż poniżej mnie, „zakotwiczył” prawdziwy okręt podwodny. Nie żaden model, nie makieta tylko najprawdziwsza konstrukcja, która kiedyś pokonywała podmorskie szlaki. To naprawdę fascynujący widok, kiedy trafia się do muzeum, które nie chowa większości eksponatów za przysłowiowym szkłem, lecz stara się historię i swoje zbiory przedstawiać jak najbliżej zwiedzającego. Oczywiście jeśli tylko się da, ale o tym opowiem Wam za chwilę. Muzeum Lennusadam w Tallinie. Kilka kroków po schodach pod otwartym włazem i oto jesteśmy już we wnętrzu okrętu podwodnego. Najpierw bowiem czeka nas spacer galerią, z której najlepiej widać wszystkie eksponaty niejako „z lotu ptaka.” Z tego miejsca wspomniany okręt nie wydaje się aż tak ogromny. Dodatkowo mamy też okazję niejako przejść przez historię, bo po lewej stronie zobaczymy rekonstrukcje a także oryginalne stare, odkopane łodzie z tych okolic. Z wysokości widzimy przedsmak tego, co nas czeka na dole, ale zanim tam zejdziemy, zwiedzimy jeszcze wspomniany okręt podwodny, do którego wejście wiedzie z antresoli. Lembit – okręt podwodny do zwiedzania Kto by nie chciał zobaczyć, jak się żyje na okręcie podwodnym? Obstawiam, że niewiele osób mając okazję, pominęłoby możliwość wejścia na pokład i zajrzenia w każdą, nawet najmniejszą dziurę tej stalowej puszki, która potrafi zanurzyć się pod falami i w razie konieczność wypchnąć z siebie śmiercionośne torpedy. Kładka, kilka kroków po kadłubie i już znikam po stromych schodkach w środku okrętu. Może najpierw kilka danych technicznych, by zdać sobie sprawę z tego, co zwiedzamy. Otóż Lembit, okręt podwodny typu Kalev, został zwodowany w 1936 roku, mierzy 59,5 metra i jest na 7,5 metra szeroki. Słowem to stalowe cygaro, na którym postawiono jeszcze uzbrojenie w postaci armaty przeciwlotniczej oraz karabinu maszynowego. W środku obsługę stanowiło 32 marynarzy. A mieli co obsługiwać, bo przecież były tu silniki wysokoprężne i elektryczne, sonar i hydrofon a przede wszystkim uzbrojenie. Były miny oraz torpedy – cztery wyrzutnie. No i była też kuchnia czyli kambuz, bo przecież jeść trzeba 🙂 Pokład torpedowy na okrecie podwodnym Lembit Do przedziału torpedowego trafiamy na początku. Tu jest stosunkowo dużo miejsca, ale nawet ono jest maksymalnie zajęte, bo tu znajdowało się pierwsze z pomieszczeń, w którym mogli spać i odpoczywać żołnierze. I tu rzecz jasna znajdował się też skład torped i min, które okręt mógł stawiać (bo zaprojektowano go jako podwodny stawiacz min). A potem są kolejne grodzie wodoszczelne, po przekroczeniu których dostajemy się do kolejnych sekcji okrętu. Wybaczcie mi, jeśli coś pokręcę, ale nie służyłem na okrętach, nie byłem w ogóle w wojsku, zatem napiszę co widziałem, ale mam nadzieję, że specjaliści nie wezmą mnie za to na tortury ;). Wnętrze okrętu podwodnego – można chwycić za peryskop i poczuć się jak przy głębokości peryskopowej, kiedy kapitan sprawdzał, co znajduje się na powierzchni. Lub też celował torpedą w nieprzyjacielski okręt Zatem w kolejnych przestrzeniach obejrzymy miejsce dowodzenia, gdzie rzecz jasna możemy chwycić za peryskop i poczuć się jak „prawdziwy” kapitan, możemy wskoczyć na odpoczynek do kajuty kapitana. Tu warto nadmienić, że to jedyna kajuta oddzielona od reszty okrętu, jedyny naprawdę prywatny pokoik. Jest też obok sala, gdzie oficerowie mogli się zebrać na naradę, jest też kuchnia! A jak i kuchnia, to jest też toaleta, niesamowicie klaustrofobiczna ale jest i na upartego można powiedzieć, że to drugie po kajucie kapitana pomieszczenie, w którym można było zaznać odrobiny prywatności. No i jest też cały przedział maszynowy, gdzie zobaczymy silniki, napędzające jednostkę. A wszystko to oplecione plątaniną rur, różnych wskaźników i kabli. To musi być niesamowite uczucie, kiedy płynie się czymś takim pod wodą… Toaleta na okręcie podwodnym Lembit. Jak widać udając się za potrzebą, nie miało się wiele miejsca… Atrakcje muzeum bazy wodnosamolotów A potem zrobiłem „wynurzenie”, czyli wyszedłem z okrętu i uwagę poświęciłem innym ekspozycjom. Póki co skupiłem się na militariach. Bo czy nie jest fascynujące, że możecie się wczuć w żołnierza i chwycić w dłoń działko przeciwlotnicze i prowadzić interaktywny ostrzał w kierunku nadlatujących samolotów i helikopterów? Tak, w muzeum jest symulator działka przeciwlotniczego, na którym można spróbować swoich sił. Wierzcie mi, że ojcowie niechętnie dopuszczają tu do spustu swoje dzieci. Cóż, jak widać w każdym drzemie odrobina dziecka, zatem skoro można się pobawić… 😉 Muzeum Lennusadam – można się sprawdzić w obsłudze działka przeciwlotniczego. Jak widać strzelanie gromadzi gapiów 🙂 Ale to nie jest jedyna interaktywna atrakcja, bo poziom niżej czekają na nas symulatory samolotów. Ale nie takie, że siadamy przed ekranem komputera i na kilkunastu calach widzimy swoje poczynania! Tu wsiadamy do najprawdziwszej repliki samolotu nawiązującego w końcu do stacjonujących tu sto lat temu wodnosamolotów i lecimy nad historycznym Tallinem. Zadaniem jest co prawda łapanie jakiś rozsianych po niebie artefaktów, ale na pewno nie będzie to łatwe, bo symulator stara się zachowywać w miarę wiernie względem oryginałów, zatem nie liczmy, że reakcje samolotu są jak w odrzutowcu 😉 A poza tym, jest tu jeszcze okazja popływania symulatorem motorówki oraz sprawdzenia się w obsłudze zdalnie sterowanych modeli statków. Także i one reagują z pewnym opóźnieniem i o kraksę w basenie jest łatwo. To jest zresztą główne zajęcie bawiących się tu dzieci – doprowadzić do jak największej liczby zderzeń 😀 Symulator samolotu w muzeum w Tallinie. Jeśli już jesteśmy przy wodzie i w wodzie, to np. na jednej ze ścian wisi przekrojony model okrętu podwodnego, do ktorego przyczepione są wężyki. Dzięki przyciskom możemy napełniać grodzie wodą, doprawdzając do zanurzenia lub też wypompować wodę ze zbiorników balastowych i wynurzyć okręt. Fajna zabawa, polecam! 😉 I jeśli jeszcze Wam się nie znudziło (a zaręczam, że nie), to tuż obok stoi żółta łódź podwodna. To w zasadzie atrakcja dla dzieci, ale kto dorosłemu zabroni wejść i zobaczyć, co widać w pełnym zanurzeniu? A rejs zaczynamy z tallińskiego portu, by poprzez cieśniny wydostać się na głębokie wody. Zobaczymy zatem, co kryje się w czeluściach najgłębszych oceanów, będziemy uciekali przed piratami i dowiemy się czegoś o ekosystemach. Uczyć, bawiąc to chyba główne motto żółtej łodzi podwodnej. Żółta łódź podwodna w muzeum w Tallinie Ale oprócz interaktywnych atrakcji muzeum Lennusadam jest jeszcze sporo takich bardziej tradycyjnych. I nie mam tu na myśli tego, że można obejrzeć z zewnątrz wspomniany i opisany wyżej okręt podwodny, który po prostu stoi… ale dookoła niego dotkniemy i obejrzymy stare torpedy, przyjrzymy się minom, które służyły niszczeniu zarówno krętów podwodnych, jak też tych, które pływały na wodzie. Można je dotknąć a obok poczytać o ich działaniu i budowie. Tuż obok zaś stoją wielkie boje nawigacyjne, które ułatwiają żeglowanie – jak zawsze zaskakuje fakt, że to co widać na górze, to raptem mała cząstka tego, co pod wodą. Zaś dla miłośników modeli będzie tu nie lada gratka, bo w gablotach stoją dziesiątki większych i mniejszych makiet – od statków rybackich, przez promy aż po dużą makietę największego okrętu podwodnego świata czyli zatopionego Kurska. Ale to nie wszystkie atrakcje Lennusadam Seaplane Harbour, bo to co wewnątrz żelbetowego hangaru to jedno, ale są też obiekty do obejrzenia dookoła niego. Tu stoją mniejsze i wieksze jednostki pływające, które można w większości obejrzeć tylko z zewnątrz, ale np. na ponad stuletni lodołamacz „Suur Tõll” Okręt przed muzeum wodnosamolotów w Tallinie I powiem Wam jeszcze, że spędziłem w muzeum ponad trzy godziny. Kompletnie też nie wiem, kiedy one minęły i przyznam jeszcze, że mam wciąż niedosyt, zatem to chyba znak, że za kilka lat znów zawitam do tego magicznego muzeum, które uznaję za jedno z najciekawszych na świecie 🙂 Chociaż przyznam też, że nie jestem już małym chłopcem i nie chcę po tej wizycie zostać marynarzem. Ale obawiam się, że jak przyjdziecie z własnymi dziećmi, to po wyjściu mogą mieć takie ciągoty 🙂 6 lipca 2022 Szwecja to nie tylko IKEA, H&M i Volvo. To przede wszystkim przepiękne krajobrazy, ciekawe zabytki i niezapomniane atrakcje turystyczne. Wycieczka promem do Szwecji to dobry pomysł zarówno na długi weekend, jak i dwutygodniowy urlop. Zanim zdecydujesz się na rejs, sprawdź, jakie słynne miejsca warto odwiedzić podczas wyjazdu. Wszystko zaczyna się w Ystad Rejsy do Skandynawii najczęściej kończą się w Ystad, choć oczywiście wszystko zależy od połączenia promowego, z jakiego korzystamy. Warto jednak zdecydować się na prom ze Świnoujścia do Ystad, by mieć okazję zwiedzić to wyjątkowe miasto, które urzeka XIII-wiecznym układem uliczek oraz szachulcowymi kamieniczkami. Turyści zainteresowani średniowiecznymi zabytkami będą zachwyceni wizytą w Ystad. Znajduje się tu bowiem klasztor Franciszkanów z 1267 roku, a także XIII-wieczny Kościół św. Marii Panny. Ten drugi był jednak wielokrotnie przebudowywany. Do Ystad powinni też zawitać miłośnicy kryminałów Henninga Mankella, ponieważ to właśnie w tym mieście, przy ulicy Mariagatan 10, miał mieszkać słynny komisarz Kurt Wallander. Wiele osób decyduje się także na wycieczki jednodniowe ze Świnoujścia do Ystad, na przykład takie, które wiążą się z organizacją imprezy (wesela, urodzin, wieczoru panieńskiego) na pokładzie promu. Po dotarciu do Ystad można zwiedzić miasto, a następnie udać się w podróż powrotną. Malmö – między Szwecją a Danią Stolica Skanii i trzecie co do wielkości miasto Szwecji to miejsce łączące dwa kraje. W Malmö zaczyna się bowiem słynny most Öresund, którym można dostać się do Kopenhagi. Zanim jednak przekroczysz granicę Danii, nie zapomnij zwiedzić Malmö! Znajdziesz tu wspaniałe piaszczyste plaże, średniowieczne śródmieście oraz mnóstwo restauracji i kawiarni. Na szczególną uwagę zasługuje Ratusz z XVI wieku, a także najwyższy budynek mieszkalny w Szwecji, czyli imponujący wieżowiec Turning Torso. Będąc w Malmö, warto zajrzeć do Muzeum Techniki i Żeglugi, gdzie znajdują się eksponaty z okresu od czasów wikińskich do współczesności. Główną atrakcją obiektu jest okręt podwodny U3. Ciekawym miejscem jest również Malmöhus – najstarszy zachowany na terenie Skandynawii zamek z okresu renesansu. Z wizytą w Göteborgu Drugie największe miasto Szwecji (zaraz po Sztokholmie) zachwyca portowym klimatem i XVII-wiecznymi zabytkami. Podczas wizyty w mieście warto zobaczyć arsenał miejski Kronhuset z 1643 roku, gdzie można poznać historię Göteborgu, a także udać się do Muzeum Miejskiego, w którym znajduje się prawdziwy wrak statku wikingów. Polecamy też wizytę na głównym placu miasta, gdzie można podziwiać Ratusz z 1672 roku. Göteborg przyciąga turystów nie tylko zabytkami, lecz również największym skandynawskim parkiem rozrywki Liseberg. Lunapark, którego początki sięgają 1923 roku, to miejsce, w którym świetnie bawią się zarówno dzieci, jak i dorośli. Znajdziemy tu ponad 40 kolejek i mnóstwo innych atrakcji. Liseberg robi wrażenie o każdej porze roku, choć najlepszy klimat jest tu w okolicach Halloween i Bożego Narodzenia. Pora na Helsingborg! Podczas wycieczki do Skandynawii warto zahaczyć o Helsingborg, którego cechą szczególną są barokowe uliczki. To właśnie tutaj znajduje się jedna z najpiękniejszych starówek w całej Szwecji, która zachwyca neogotyckim Ratuszem, ceglaną wieżą Kärnan oraz XVII-wiecznym domem szachulcowym Jakob Hansens Hus. Aby nieco odpocząć od zwiedzania, udaj się do Pałacu Sofiero, wokół którego roztacza się malowniczy park z ogrodami. Z Malmö bez problemu dostaniesz się do Kopenhagi, natomiast z Helsingborgu możesz przepłynąć do duńskiego Helsingøru. Prom płynie zaledwie 20 minut, dlatego warto zdecydować się na przekroczenie granicy, by odwiedzić słynny Zamek Kronborg, znany również jako Zamek Hamleta. To właśnie tutaj rozgrywała się akcja szekspirowskiej tragedii. Jedyny taki Kullaberg Chcesz uciec od zgiełku miasta i odpocząć na łonie natury? Najlepszym możliwym miejscem jest półwysep Kullaberg, gdzie znajduje się wspaniały rezerwat przyrody. Oprócz niezliczonych gatunków roślin i zwierząt możesz tu podziwiać skaliste klify, tajemnicze groty i zapierające dech w piersiach krajobrazy. Kullaberg oddziela dwa światy, które różnią się między sobą o 1,5 miliarda lat, dlatego wizyta w tym miejscu stanowi niepowtarzalną okazję, by dotknąć jednych z najstarszych skał na całej kuli ziemskiej. Na półwyspie znajdują się też rzeźby Nimis, które kontrowersyjny artysta Lars Vilks (znany z karykatur Mahometa) stworzył z drewna wyrzuconego przez wodę. Co jeszcze warto zobaczyć w Szwecji? Przedstawione wyżej miejsca to tylko niewielki kawałek Szwecji. Podczas pobytu warto udać się także do Sztokholmu, uznawanego za jedną z najpiękniejszych stolic świata, który leży na kilkunastu wyspach, a 2/3 jego powierzchni zajmują parki, lasy, łąki i woda. Na uwagę zasługują też nieco mniejsze miasta, takie jak Borås, Uppsala, Lund czy Västerås. Warto również pamiętać, że Szwecja graniczy z Norwegią, a wycieczka z Göteborgu do Oslo zajmuje nieco ponad 3 godziny. Zobacz Również Komentarze Jeśli wyruszymy na spacer wzdłuż plaży w Laboe, idąc z centrum miasteczka w stronę oddalonej o niecałe 20 km Kilonii, już ze sporej odległości dojrzymy potężną, ceglastą wieżę, której kształt przypomina stępkę łodzi wikingów, bardzo stromą skocznię narciarską, tudzież nader wyciągniętą ku niebu wieżyczkę okrętu podwodnego. Pomnik Poległym w I Wojnie Światowej Jest to pomnik Poległym w I Wojnie Światowej, postawiony w 1936 roku. Na samej górze wieży jest taras widokowy. Zbliżając się nieco bardziej się do owej wieży, u jej stóp zobaczymy okręt podwodny, którego potężne, ciemnoszare cielsko, jak wyrzucony na plażę stalowy wieloryb, wciąż mierzy w niebo zamontowanymi na kiosku działkami i antenami. U-Boot w Niemczech po raz drugi, ale…Spis treści1 U-Boot w Niemczech po raz drugi, ale…2 Jeden ze stada3 Straszna, cicha wojna4 U-Boot U-995 – muzeum do zwiedzania5 Zwiedzanie okrętu6 Plaża w Laboe – pod bokiem U-9957 U-Boot – czy warto zobaczyć? Muzeum U-995 – godziny otwarcia i ceny8 Jak dojechać do muzeum U-995 z Komunikacją Rowerem9 Szlezwik-Holsztyn w naszych Przeczytaj także: Wybierając się na tygodniowy rajd po regionie Szlezwik-Holsztyn, przeglądając atrakcje regionu i łącząc je w trasę wiedziałem, że tego punktu zabraknąć nie może. Nie było to pierwsze spotkanie z podwodnym zabójcą. Będąc w Sassnitz, w Mecklemburgii, zobaczyliśmy na żywo i zwiedziliśmy okręt podwodny po raz pierwszy. Ale! Okazało się, że mimo, iż tamtejszy okręt-muzeum, opisywany był jako U-Boot, to faktycznie jest to sporo późniejsza konstrukcja, nie mająca z Kriegsmarine nic wspólnego. Był to brytyjski HMS Otus. Zatem to dopiero w Laboe było nam dane zobaczyć prawdziwego, zwodowanego w Hamburgu, U-Boota. U-995 jest okrętem typu VII C, jakich niemieckie stocznie wyprodukowały 693 sztuki. U-Boot U-995 jest jedynym, jaki zachował się do dziś. Zresztą, ze wszystkich wojennych U-bootów z okresu II Wojny Światowej, zachowały się jedynie cztery jednostki. Jeden ze stada U-Boot, który możemy dziś oglądać na plaży w Laboe, to w dużej mierze oryginalna konstrukcja z 1943 roku, która była częścią pięciu tzw. Wilczych Stad – grup nazistowskich okrętów podwodnych, które przemierzały (w tym akurat przypadku) Ocean Arktyczny oraz Morze Barentsa, polując na alianckie konwoje oraz statki i okręty radzieckie. U-booty, zgrupowane w takowe stado, rozsiane były na większym obszarze, gdzie pierwszy okręt, który nawiązał kontakt z wrogim konwojem, powiadamiał pozostałych. Przy zorganizowanym ataku takie grupy siały prawdziwe spustoszenie pośród jednostek przeciwnika. Straszna, cicha wojna Atakowane były właściwie wszelkie jednostki pod obcą banderą, co czyniło tzw. wojnę podwodną jeszcze bardziej przerażającą. Na morzu celem stać się mógł praktycznie każdy okręt, statek, czy też kuter rybacki. Samo założenie nieograniczonej wojny podwodnej pochodziło z czasów I wojny światowej i już wtedy okazało się być koncepcją z piekła rodem (choć każda wojna przecież nim jest), z przesłaniem niemalże z czasów krucjat – “Zabijcie wszystkich, Bóg rozpozna swoich”. Jednak to, co działo się na morzach i oceanach podczas II wojny światowej, było przekroczeniem wszelkich reguł sztuki wojennej i zwyczajną bandyterką. Okręty podwodne atakowały nie tylko jednostki bojowe, ale także statki pasażerskie, transportowe. Zdarzało się nawet, że już po skutecznym ostrzelaniu torpedami, U-Boot wynurzał się, by z broni pokładowej ostrzelać rozbitków w szalupach. Po krótkim okresie panowania na morzach, od początku wojny do roku 1943, działania nazistowskiej U-Bootwaffe zostały znacznie ukrócone. Wzrost siły lotnictwa alianckiego, wyposażenie samolotów w radary oraz złamanie szyfru Enigmy spowodowały, że U-booty coraz częściej same stawały się ofiarami. U-995 wojnę przetrwał. Początkowo poddał się Brytyjczykom, a w 1948 roku został przejęty przez Norwegów, gdzie służył jako okręt szkoleniowy, już pod nazwą KMN “Kaura”. Ostatecznie został odsprzedany Niemcom, za symboliczną markę, by wreszcie w październiku 1971 roku trafić do Laboe, gdzie, wraz z górującą nad okolicą wieżą, tworzy pomnik ofiarom okrutnej wojny morskiej. U-Boot U-995 – muzeum do zwiedzania Zwiedzając okręt, można pomyśleć o nim, jako o zabytku techniki, który potrafił zanurzyć się dziesiątki metrów pod wodę i stamtąd siać śmierć na rozkaz, gdy w międzyczasie członkowie załogi nasłuchiwali dźwięku sonaru i bomb głębinowych z nadpływających niszczycieli, a podczas wynurzenia, nerwowo spoglądali w niebo, w obawie przed nadlatującymi samolotami alianckimi. Można też pomyśleć o tych wszystkich, którzy znaleźli się na celowniku w peryskopie dowodzącego U-Bootem, tych, którzy po prostu podróżowali, zupełnie w oderwaniu od toczącej się wojny, czy też mieli za zadanie dostarczyć ładunek żywności do bombardowanej Wielkiej Brytanii. Dziś U-995 jest już tylko muzeum, upamiętniającym wszystkich tych, którzy niegdyś weszli na pokład i już na suchy ląd nie powrócili. Zwiedzanie okrętu Do wnętrza okrętu wchodziłem bez historycznego nacechowania. Dzień był ciepły, w okręcie otwarte były włazy zarówno z przodu, jak i z tyłu (ekhm! przepraszam, na rufie i dziobie), a w środku tej wielkiej stalowej tuby było duszno i gorąco. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, jak ekstremalne warunki panowały tam, gdy w kadłubie pracowały dwa silniki diesla i pociło się około 50 chłopa. Zwiedzając U-995 przechodzimy praktycznie przez cały kadłub – oglądając, w jakich warunkach spędzali czas marynarze, jak w tak niewielkiej przestrzeni udało się zaaranżować przestrzenie do wypoczynku, pracy, komunikacji, czy realizacji podstawowych potrzeb ludzkich. Trzeba pamiętać, że wszystko to było dodatkiem do sprzętu umożliwiającego realizację podstawowego zadania okrętu – czyli wykrywania wrogich jednostek i ich eliminacji – do świadectw z epoki nie udało mi się dotrzeć, ale nocleg pod torpedą mógł być formą kary za dość konkretne przewinienia. Zwiedzając okręt przejdziemy przez rufową torpedownię, przedziały techniczne, pomieszczenia z silnikami, zarówno dieslowskimi, jak i elektrycznymi. Następnie – koje, w których spała załoga, by dotrzeć na mostek, gdzie przebywał dowodzący okrętem. Obok – pomieszczenie radiooperatora, czy wreszcie toaleta (co do której zasad działania w pełnym zanurzeniu i pod ciśnieniem wciąż nie potrafię sobie wyobrazić), by wreszcie przejść do głównej, przedniej torpedowni. Co ciekawe, radiostacja okrętu wciąż działa. Dzieje się to raz do roku, w pierwszy weekend czerwca, uczestniczy wydarzenia “Museum Ships Radio Station Weekend Event”, w ramach którego muzealne jednostki na całym świecie komunikują się radiowo. Inicjatywa wywodzi się z New Jersey. W tym roku wzięło w niej udział ponad 100 fregat, niszczycieli, lotniskowców i oczywiście, okrętów podwodnych. Plaża w Laboe – pod bokiem U-995 U-995 góruje nad plażą, czyniąc klasyczny plażing, czy kąpiele w morzu (jest tam dość rozległa płycizna i morze jest wyjątkowo ciepłe), nieco absurdalnym ale i ciekawym doświadczeniem. Plaża, podobnie jak większość w regionie – jest płatna. Wystarczy przejść paręset metrów w prawo, by trafić na punkt widokowy (Fördepanorama). Szaleją tu głównie surferzy, łapiąc fale i wiatr. Patrząc, jak z nimi grają, z jaką łatwością je pokonują, można złudnie uwierzyć, że nie jest to trudne ;). U-Boot – czy warto zobaczyć? Jeśli jesteście miłośnikami historii wojskowości, a film “Das Boot” na VHSie zdarliście do stanu nieoglądalnego, to pewnie nie trzeba Was przekonywać do możliwości postawienia stopy na pokładzie prawdziwego U-boota. Dla całej reszty z Was, jeśli będziecie w Kilonii, warto wybrać się na plażę, spędzić dzień, lub choćby popołudnie i, przy okazji, zwiedzić ten naprawdę unikatowy zabytek techniki i sztuki czynienia krzywdy bliźniemu. Muzeum U-995 – godziny otwarcia i ceny 01 do 28 listopada – do 01 od 31 marca – do 1 kwietnia do 31 maja – 09:00 do 18:00 01 czerwca do 30 września – do do 31 października – do grudnia i 31 grudnia – 10:00 do 14:00 Zwiedzanie samego okrętu kosztuje 5 Euro (ulgowy 4 Euro). Można też wykupić bilet łączony, pozwalający na obejrzenie także górującej nad okrętem monumentu. Tu odpowiednio 10 i 7 Euro. Jak dojechać do muzeum U-995 z Kilonii Samochodem Przy założeniu, że stacjonujemy w Kilonii, najłatwiej będzie dojechać samochodem. Na miejscu są parkingi (płatny). Droga zajmuje około 27 minut. W upalne dni można spędzić, niestety, trochę więcej czasu za kółkiem, szukając miejsca do parkowania. Komunikacją miejską Linią 100 lub 512S można dojchać z Głównego Dworca w Kilonii do Laboe i przejść się do muzeum. Trasa od przystanku – około 1,2 km (15 minut na piechotę). Rowerem Można też, w zależności od sił i kondycji, wybrać rower – w linii prostej jest to zaledwie 13 km. Więcej informacji na temat muzeum, jak i samego Laboe oraz wszystkich możliwości wypoczynku tutaj, można znaleźć na stronie miasta TU. Szlezwik-Holsztyn w naszych postach Region Szlezwik-Holsztyn odwiedziliśmy na zaproszenie Niemieckiej Organizacji Turystycznej Jeśli spodobał Ci się ten post i chcesz być na bieżąco, to po więcej informacji, inspiracji, ciekawostek zapraszamy na Facebook, Instagram i Twitter - do zobaczenia!

gdzie można zwiedzić okręt podwodny